Polscy dostawcy internetu obiecują dziś prędkości pobierania na poziomie kilkudziesięciu megabitów na sekundę. Niestety rzadko słowa dotrzymują. Wolny dostęp do sieci nie musi być jednak zawsze ich winą. Czasami jest to kwestia konfiguracji komputera lub routera.
Pierwsza rzecz, którą warto sprawdzić, to ustawienia karty sieciowej w laptopie lub desktopie. Najprościej uruchomić w tym przypadku narzędzie rozwiązywania problemów systemu Windows. Znajdziemy go klikając prawym klawiszem myszy w ikonę połączenia internetowego w zasobniku obok zegara.
Wbrew pozorom Windows 7 i 8 oferują całkiem skuteczne mechanizmy naprawcze. Przydają się one szczególnie wtedy, gdy dostęp do internetu co chwilę całkowicie pada. Narzędzie rozwiązywania problemów zresetuje kartę sieciową oraz zweryfikuje jej sterowniki.
Druga kwestia dotyczy modemu i/lub routera. Jeśli sieć działa wolno lub wcale należy oba te urządzenia ponownie uruchomić. W tym celu odłączamy je od gniazdek i po kilkunastu sekundach podłączamy ponownie. Czasami może być konieczne wgranie nowego firmware'u lub przywrócenie ustawień fabrycznych.
Trzecia porada również dotyczy routera. Warto sprawdzić, jak silny jest w laptopie odbierany z niego sygnał. Jeśli w ciągu godziny wielokrotnie sygnał ten słabnie i przez dłuższy czas utrzymuje się na poziomie 1-2 kresek, należy zastanowić się nad zmianą lokalizacji routera lub zakupem urządzenia, które poprawi zasięg.
Numer 4 na liście ponownie kieruje naszą uwagę na system Windows. Nawet teoretycznie szybkie łącze może zostać zapchane jeśli używamy kiepsko skonfigurowanego klienta sieci BitTorrent lub innych programów działających w tle, a kontaktujących się ciągle z różnymi serwerami.
Aby zwiększyć szybkość ładowania stron WWW należy takie aplikacje wyłączyć lub zmienić ich ustawienia. W przypadku programów do wymiany plików warto wprowadzić ograniczenie prędkości pobierania i wysyłania, a także zmniejszyć liczbę jednocześnie nawiązywanych połączeń.
Piąta rzecz dotyczy DNS-ów, czyli serwerów odpowiedzialnych za tłumaczenie domen internetowych na adresy IP. Wielu polskich providerów oferuje wolne DNS-y, co nie sprzyja szybkiemu ładowaniu witryn. Alternatywne serwery znajdziemy np. za pomocą programu DNSJumper.
Jeśli wszystkie powyższe sposoby zawiodą należy pożyczyć od znajomego drugi komputer i sprawdzić, jak działa na nim internet. Dodatkowo warto przetestować prędkość sieci na smartfonie czy tablecie. Dzięki temu ustalimi na 100% czy wina leży po stronie połączenia, czy naszego peceta.
W tym pierwszym wypadku nie pozostaje nam nic innego, jak iść na wojnę z providerem. Po kilku dniach wydzwaniania i zgłaszania problemu sprawą powinni zająć się technicy. Być może dostawca internetu modernizuje właśnie swoją infrastrukturę albo nie zdaje sobie sprawy z lokalnej awarii.
Numer osiem na naszej liście to już ostateczność - zmiana providera. Oczywiście nie zawsze jest to możliwe ze względu na obowiązującą umowę terminową. Jeśli jednak używamy internetu do pracy kilkusetzłotowa kara umowna może nie być wcale taka dotkliwa.
Zanim podejmiemy takie drastyczne kroki warto rzucić okiem na inne oferty tego samego dostawcy. Jeśli korzystamy z sieci profesjonalnie, mamy w przeglądarce 20 otwartych kart w tym kilka aplikacji, słuchamy radia internetowego to 10 Mb/s (czyli w praktyce pewnie 5-7) może do komfortowej pracy nie wystarczyć.
W takiej sytuacji warto zastanowić się nad przejściem na pakiet o lepszych parametrach. Różnica w cenie będzie niewielka. Jeśli jednak zmienimy providera (i to jest nasz numer 10) należy przy okazji zastanowić się nad inną technologią dostępu.
Z mojego doświadczenia wynika, że nie ma nic lepszego niż internet dostarczany przez sieć telewizji kablowej. Dalej znajdują się operatorzy telefonii stacjonarnej, później satelita i 3G. Najbardziej zawodny jest dostęp radiowy.