Chmura kontra dysk twardy - które rozwiązanie jest dla Ciebie lepsze?
Współczesne komputery dysponują dyskami twardymi o pojemności co najmniej 500 GB. Na rynku są też modele HDD-ków, które oferują nawet kilka terabajtów miejsca. Nielicznym osobom udaje się tę przestrzeń zająć. Coraz popularniejsze stają się także alternatywne rozwiązania - dyski SSD oraz tzw. chmura.
Pod tym ostatnim pojęciem kryją się m.in. wirtualne dyski twarde. Są to aplikacje webowe (często łączone z programami desktopowymi), które umożliwiają przechowywanie plików na zdalnych serwerach - poza naszym komputerem. Przykładowe rozwiązania to Dropbox, SkyDrive i Dysk Google.
Poniżej zajmiemy się nie tyle porównywaniem poszczególnych usług internetowych, ale zestawianiem ich cech z dyskami twardymi i (w pewnym stopniu) z dyskami SSD.
Pojemność
Rzecz bodaj najważniejsza dla większości użytkowników. Bezkonkurencyjne są tutaj tradycyjne dyski twarde. Patrzę w tej chwili na stronę internetową jednego z najpopularniejszych sklepów internetowych z akcesoriami komputerowymi. Największe modele dla desktopów mają 4 TB pojemności.
W przypadku wirtualnych dysków maksymalny rozmiar zależy od dostawcy usługi. Zazwyczaj jest to jednak od stu do kilkuset gigabajtów (choć niektóre serwisy mają terabajtowe oferty dla firm lub osób prywatnych). Zdeterminowany użytkownik może więc znaleźć plan, który dorównuje dużemu HDD-kowi.
Warto jednak w tym miejscu poruszyć kwestię ceny. Terabajtowy dysk twardy (7200 rpm) kosztuje ok. 300 zł. Terabajt u Google'a (dla Dysku Google i innych usług) to z kolei wydatek rzędu 50 dol. miesięcznie (ok. 150 zł). W praktyce inwestycja w wirtualny dysk przestaje się opłacać już po dwóch miesiącach.
Tradycyjny HDD wytrzyma minimum 3 lata. W tym czasie za terabajt na serwerze zapłacimy ponad 5000 zł! Dyski SSD też są dość drogie. 64 GB to wydatek rzędu 250 zł. Wychodzi więc 4 zł za GB (dla HDD jest to ok. 30 groszy). Pojemność nie jest duża, więc tego rodzaju pamięci są używane głównie jako partycje systemowe.
Wydajność
W tym aspekcie najlepiej wypadają dyski SSD. Są one ok. 6-10 razy szybsze od klasycznych twardzieli. Wynika to przede wszystkim z ich konstrukcji oraz zasady działania. Nie ma tu ruchomych elementów, talerzy oraz głowic. Dane są bezpośrednio odczytywane z bloków pamięci.
Taka konstrukcja sprawia, że dyski SSD są także mniej podatne na awarie. Z drugiej strony oferują ograniczoną, ustaloną fabrycznie liczbę cykli odczytu i zapisu. Aby długo cieszyć się SSD-kiem, należy o niego dbać. Uzyskamy wtedy też kilkakrotnie krótsze w porównaniu z HDD czasy uruchamiania się systemu i programów.
Wydajność wirtualnych dysków twardych zależy przede wszystkim od wydajności serwerów dostawcy usługi oraz szybkości naszego łącza. W zależności od tych parametrów osiągi będą lepsze lub gorsze. Z mojego doświadczenia wynika jednak, że i tak nie będą zachwycające.
Upload i download plików z chmury odbywa się zazwyczaj dość wolno, z prędkością najwyżej 100-200 kB/s. Przesłanie na serwer np. 100 GB danych zajmie wtedy... 12-24 dni. Uploadowanie takiej samej ilości danych na klasyczny dysk twardy to kwestia najwyżej godziny (na USB 2.0).
Dostęp do plików
Dyski HDD i SSD to fizyczne nośniki, które są albo zainstalowane na stałe w komputerach, albo mają formę pamięci przenośnych. Niezależnie od tego mobilność danych jest ograniczona. Chcąc mieć dostęp do plików musimy zabrać ze sobą mniejsze lub większe urządzenie.
Najlepiej w tym aspekcie wypadają wirtualne dyski twarde. Dostęp do danych jest możliwy z każdego komputera podłączonego do internetu. Praktycznie każdy taki dysk oferuje aplikację webową, tj. uruchamianą w oknie przeglądarki. Umożliwia ona otwieranie, modyfikowanie czy pobieranie danych.
Koniecznością jest oczywiście dostęp do sieci. W dzisiejszych czasach stał się on jednak tak powszechny, że to ograniczenie nie stanowi zwykle problemu. Wirtualne dyski pozwalają często na przeglądanie plików w trybie offline i oferują funkcje synchronizacji danych dla osób używających kilku komputerów czy innych urządzeń.
Wirtualne dyski twarde wygrywają także wtedy, gdy chcemy jakieś dane komuś udostępnić. Nie musimy zabierać komputera lub dysku do znajomego i przegrywać mu kolekcji filmów czy piosenek. Wystarczy, że skorzystamy z funkcji Share aplikacji desktopowej i prześlemy linki do plików na adres mailowy odbiorcy.
Bezpieczeństwo
W tej kwestii zdania są mocno podzielone. Zwolennicy chmury uważają, że umieszczone w niej dane są maksymalnie zabezpieczone, bo dostawcy usług korzystają z profesjonalnych rozwiązań. W razie awarii serwerów zawsze istnieją kopie bezpieczeństwa, z których pliki da się odzyskać.
Jednocześnie regularnie media donoszą o atakach hakerskich na administratorów chmur. Kradzione są loginy i hasła, a wskutek tego także i poufne pliki internautów. Ważna jest również kwestia prywatności - wystarczy przeanalizować niedawną aferę PRISM, aby przekonać się, że te prywatne pliki wcale nie są takie prywatne.
Dysk twardy (SSD lub HDD) mamy z kolei zamknięty zwykle w czterech ścianach naszego domu. O ile nie dojdzie do włamania nikt niepowołany nie ma do niego dostępu. Zawartość dysku można dodatkowo zaszyfrować, co mocno utrudnia (ale nie uniemożliwia) kradzież danych.
Całą sytuację można porównać do odwiecznego dylematu, czy trzymać pieniądze w banku, czy w skarpecie lub pod materacem. Każde z tych rozwiązań ma swoich zagorzałych zwolenników i tak pozostanie niezależnie od postępu technologicznego i wprowadzania nowych zabezpieczeń.
Niewątpliwą wadą fizycznych nośników jest mniejsze bezpieczeństwo backupów. Dyski, szczególnie tradycyjne HDD-ki, są stosunkowo podatne na awarie. Urządzenie zewnętrzne zawsze można upuścić i uszkodzić. Dysk wewnętrzny może zostać zawirusowany i wskutek tego do cna wyczyszczony.
Dodatkowe funkcje
Producenci dysków twardych dostarczają często wraz z nimi różnego rodzaju narzędzia do szyfrowania danych, zarządzania nimi, defragmentowania itp. Zazwyczaj są one jednak mało przydatne - użytkownicy i tak wolą korzystać z popularnych, darmowych aplikacji innych dostawców.
Administratorzy wirtualnych dysków oferują znacznie więcej (świetnym przykładem jest wspomniana wyżej synchronizacja danych między urządzeniami). Zarówno klienty webowe, jak i desktopowe są regularnie aktualizowane. Dzięki temu co chwilę mamy do dyspozycji nowe udogodnienia.
Z drugiej strony nie mamy wpływu na zakres funkcji. Jeśli z chmury jakaś potrzebna nam opcja zniknie (bo np. nie cieszyła się popularnością i ją skasowano), nie możemy nic na to poradzić. Musimy zacisnąć zęby lub poszukać alternatywy (i znowu uploadować setki gigabajtów danych na serwer).
Podsumowanie
Jak widać z powyższego zestawienia zarówno dyski twarde, jak i chmura mają swoje wady i zalety. Osobiście nie skreślałbym żadnego rozwiązania, a jedynie dopasował oba do zastosowań. HDD-ki są nieocenione przy przechowywaniu sporych kolekcji filmów, zdjęć i muzyki.
Wirtualne dyski sprawdzają się wtedy, gdy mamy kilka gigabajtów najważniejszych plików (głównie dokumentów czy innych rzeczy związanych z pracą), do których chcemy mieć stały dostęp. 2-7 GB to typowy rozmiar bezpłatnych planów serwerowych w chmurze, nie musimy więc dopłacać.