Czy HTC dzisiejszą premierą zdoła odbudować pozycję na rynku smartfonów?

Dzisiejsze wydarzenie jest niezwykle ważne dla koreańskiego producenta, gdyż stanowi szansę powrotu na „dobrą drogę” rozwoju i odbudowę swojej pozycji na rynku. Ostatnie lata stały bowiem pod znakiem regresu i braku spójnej strategii działania.

HTC One będzie smartfonem wyposażonym w nakładkę Android Sense 5.0 UI, czterordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon, 2GB RAM i 32 GB pamięci podręcznej. Sukces mają mu zapewnić dobra jakoś zdjęć, technologia Beats Audio i schludna metalowa obudowa.

Czy jakość wbudowanego aparatu albo rozwiązania audio może być kluczem do sukcesu? Dla pewnej grupy ludzi, lubiących fotografię czy muzykę, będzie to z pewnością odpowiednia propozycja. Jednak ważne, aby w parze z gadżetami szła także funkcjonalność. HTC One ma przecież służyć nie tylko do przyjemności, ale przede wszystkim do pracy.

W Europie smartfon ten pojawi się w sprzedaży na początku marca. Aby stać się szczęśliwym posiadaczem trzeb będzie głębiej sięgnąć do kieszeni, gdyż cena kształtować się będzie na poziomie 650 euro.

Tutaj pojawia się jednak pewna furtka, dla tych którzy nie są w stanie wyłożyć równowartości ok. 2500 PLN za elektroniczną zabawkę. O HTC jest jednak dość głośno od kilku dni, bowiem jego kopia … została już zaprezentowana. GooPhone oparty na rozwiązaniach HTC One, stworzony został przez GizChina, producenta specjalizującego się w wytwarzaniu „klonów” znanych wersji urządzeń mobilnych.

Póki co, nie opublikowanych szczegółowych specyfikacji dotyczących GooPhone. Jest jednak praktycznie pewne, że również posiada on czterordzeniowy procesor, 1 GB RAM oraz możliwość obsługi dwóch kart SIM. Jego pojawienie się jeszcze przed premierą oryginału świadczy o sile jaką reprezentuje tzw. „rynek klonów”.

Co ciekawe liczniki odmierzające czas do premier HTC i Ubuntu wybiją „godzinę zero” w tym samym momencie. Przypadek, test kto przyciągnie większą uwagę czy może początek współpracy? Pytań i hipotez można stawiać wiele, ale i tak poczekać będzie łatwiej niż zgadywać.

Autorem tekstu jest Krzysztoł Kołaski

Komentarze