Europejski Trybunał Praw Człowieka broni piratów. Czy torrenty będą legalne?
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł, że istniejący na świecie "monopol praw autorskich" stoi w sprzeczności z katalogiem praw człowieka Unii Europejskiej oraz innymi traktami czy umowami międzynarodowymi. Uznał też, że nikt nie może być skazany za złamanie samych tylko praw autorskich.
Europejski Trybunał Praw Człowieka to jeden z najważniejszych sądów w Europie. Działa on w ramach struktur Rady Europy, a jego zadaniem jest egzekwowanie zapisów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka - istniejącej od 1953 r. (a działającej w Polsce od 1993 r.) umowy dotyczącej praw podstawowych.
Trybunał, wydając swoje orzeczenie, powołał się na art. 10 konwencji, który głosi m.in.: "Każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice państwowe (...)."
Orzeczenie Trybunału jest wiążące dla wszystkich państw, które podpisały konwencję. Każdy sąd krajowy musi się do tej linii orzecznictwa dostosować. Czy w praktyce oznacza to, że wymiana plików przez BitTorrenta czy udostępnianie filmów na Chomikuj.pl będą legalne? Nie do końca.
Znacznie trudniej będzie jednak kogokolwiek skazać za korzystanie z P2P. Konwencja przewiduje, że prawa człowieka mogą zostać ograniczone jedynie wtedy, gdy chroni to społeczeństwo demokratyczne, jest uregulowane osobnymi przepisami prawa i służy jakiemuś ważniejszemu celowi (dobru ogólnemu).
Ten drugi warunek jest już spełniony. Karanie piratów jest przewidziane w ustawach i rozporządzeniach także w Polsce. Spełnienie pierwszego i trzeciego kryterium może być jednak trudne. Kierowanie się interesem monopolu wytwórni filmowych czy studiów muzycznych trudno nazwać działaniem w obronie demokracji i dobra ogółu.
Kryteria konwencji są niestety mało precyzyjne. Prawdziwe znaczenie czwartkowego orzeczenia poznamy dopiero za kilka lat, kiedy pojawią się pierwsze wyroki sądów krajowych uwzględniające nową interpretację. To właśnie od zwykłych sędziów, w tym polskich, będą zależały nowe granice wolności w internecie.
Cały czas mam nadzieję, że coraz częstsze głosy krytyki skierowane do twórców i dystrybutorów muzyki czy filmów sprawią, że ludzie ci pójdą po rozum do głowy. Obniżą ceny, zwiększą dostępność treści przez WWW, zaczną traktować swoich klientów poważnie.
Nasz kraj jest niestety drastycznym przykładem bezczelnego traktowania odbiorców. Przykłady? Reklamy przed filmem na płycie DVD, która kosztuje 50 zł, rachityczne telewizje internetowe, które nie wiedzą co to standard HD, płyty CD droższe niż w brytyjskim Amazonie. Dopóki te praktyki się nie zmienią piractwo będzie kwitło.
Autorem tekstu jest Wojciech Wowra