Według różnych szacunków z bankowości internetowej korzysta obecnie ok. 1/3 internautów. Biorąc pod uwagę, że mniej więcej połowa Polaków ma dostęp do sieci, można przyjąć, że 15-20% ludzi nad Wisłą używa bankowych serwisów transakcyjnych. To zaskakująco mało.
Nadal popularne jest opłacanie rachunków na poczcie, a także w kasach supermarketów czy sklepów sieciowych. Prowizje są wyższe (łącznie możemy zapłacić nawet kilkanaście złotych miesięcznie i blisko 200 zł w skali roku). Towarzyszy temu jednak - rzekomo - większy stopień bezpieczeństwa.
Oczywiście im ktoś jest młodszy i lepiej wykształcony, tym chętniej z bankowości internetowej korzysta. Jednym z wyjątków są przedsiębiorcy, którzy - szukając sposobów na obniżenie kosztów - kilka lat temu masowo, niezależnie od wieku na e-banking się przestawili.
Według OBOP-u Polacy najbardziej boją się wycieku loginu i hasła oraz fałszywych stron WWW banków. Ostatnio media mocno także straszą płatnościami zbliżeniowymi. Niektóre banki nie narzucają dziennych limitów transakcji, co ułatwia wyczyszczenie konta po kradzieży karty płatniczej.
Problem ten ma też także swój internetowy aspekt. W bankowych witrynach płatności zbliżeniowe często nie są w ogóle rejestrowane aż do momentu ich ostatecznego rozliczenia (nie są przez kilka dni widoczne na liście tzw. blokad). Użytkownikowi trudniej więc szybko zareagować na podejrzane transakcje.
Podstawowe zabezpieczenia%