Aby zrozumieć, co dokładnie oznacza wprowadzenie nowej generacji procesorów, musimy najpierw wspomnieć o obowiązującym od lat systemie używanym przez Intela. Opiera się on na podwójnym nazewnictwie. Oprócz nazwy generacji mamy tzw. nazwę handlową.
Ta ostatnia to np. dobrze znana właścicielom komputerów marka Core. Czipy Intela są dzielone tu na trzy kategorie - Core i3, Core i5 i Core i7. Ta pierwsza jest przeznaczona do komputerów biurowych, ta druga do uniwersalnych maszyn multimedialnych, trzecia reprezentuje high-end (np. dla gier wideo).
Oczywiście nie oznacza to, że na procesorze Core i5 nie uruchomimy najnowszej gry. Wiele zależy także od karty graficznej i innych podzespołów. Wydajność jednak może być niższa niż na Core i7. Inne marki to Pentium (linia ekonomiczna), Xeon (serwerowa) czy Celeron (czipy do tanich laptopów).
Oprócz nazwy handlowej mamy wspomnianą wyżej nazwę generacji. Haswell to najnowsze modele, starsze nazywały się kolejno Ivy Bridge, Sandy Bridge, Westmere, Nehalem, Penryn i Core. Przyszłe, zaplanowane generacje to Broadwell, Skylake i Cannonlake.
Poszczególne generacje procesorów Intela są wydawane w systemie tick-tock. Obowiązuje on od 2007 r. Polega na tym, że co druga generacja wprowadza do użytku nową mikroarchitekturę (tock), a co druga oznacza zmniejszenie procesu technologicznego mikroarchitektury dotychczasowej (tick).
I tak wydany w 2011 r. Sandy Bridge (2. generacja Core'a) był nową mikroarchitekturą używającą procesu technologicznego 32 nm. W 2012 pojawił się Ivy Bridge (ta sama mikroarchitektura, 22 nm). Teraz premierę miał Haswell (nowa mikroarchitektura, nadal 22 nm, 4. generacja). Za rok pojawi się Broadwell (14 nm).
Zarówno zmiana mikroarchitektury, jak i zmniejszenie procesu technologicznego są ważne z punktu widzenia użytkownika. Ta pierwsza przede wszystkim zwiększa wydajność, to drugie obniża pobór prądu, emisję ciepła i wydłuża czas pracy na baterii.
Nowości w Haswellu
Lista nowych rzeczy oferowanych przez procesory Haswell jest długa. Wymienimy tylko te najważniejsze. Pierwsza kwestia to nowy zestaw instrukcji znany jako HNI (Haswell New Instructions), który ma m.in. odpowiadać za zmiennoprzecinkowe obliczenia związane z obróbką multimediów.
Do tego dochodzi rozszerzenie o nazwie TSX (Transactional Synchronization Extensions), które będzie dostępne w wybranych modelach i usprawni pracę z aplikacjami korzystającymi z wielu rdzeni procesora jednocześnie. Haswell będzie też oferował pełną obsługę Direct3D 11.1 i OpenGL 4.0.
Użytkownicy komputerów serwerowych oraz wyższej klasy desktopów (seria Haswell E) będą mogli od tej pory cieszyć się pełnym wsparciem pamięci DDR4. Haswell ma ponadto zintegrowany moduł zarządzania napięciem (dotychczas znajdował się on na płycie głównej).
Procesor obsługuje standard Thunderbolt i Thunderbolt 2.0 (szybszy odpowiednik USB, stosowany głównie w laptopach Apple'a), ma nowy mechanizm oszczędzania energii. Jej zużycie waha się od raptem 15 watów (ultrabooki), poprzez 37-57 watów (laptopy) do 95 watów (desktopy) i 140 watów (high-endowa seria Haswell E).
Z serii Ivy Bridge Haswell odziedziczył wielkość tranzystorów (22 nm), obecność tranzystorów 3D tri-gate, maksymalnie 4 rdzenie i natywne wsparcie dla pamięci DDR3.
Warto pamiętać, że wraz ze zmianą generacji modyfikacji ulegnie także wygląd gniazda na płycie głównej. Nowe standardy to LGA 1150 (desktopy), rPGA947 i BGA1364 (laptopy) oraz LGA 2011-3 (Haswell-E). Haswelle nie będą więc pasować do dotychczasowych płyt w starszych komputerach.
Najciekawsze modele laptopów
Zanim wybierzemy się na zakupy warto uzbroić się we wiedzę, która zagwarantuje nam, że nie zostaniemy oszukani. Wielu sprzedawców pozbywa się w tej chwili starszych modeli laptopów z procesorami Ivy Bridge czyli 3. generacją czipów Core. Dowodem na ich świeżość ma być Windows 8 lub 8.1 na pokładzie.
Aby nie dać się naciągnąć warto rzucić okiem na oznaczenie procesora. Wszystkie Haswelle sprzedawane pod marką Core mają numer rozpoczynający się na 4. Przykłady to 4700MQ, 4550U czy 4300U. W Ivy Bridge numer ten zaczyna się od trójki (np. 3630QM).
Najtańsze laptopy z Haswellem można kupić obecnie już za niecałe 2000 zł. Mowa tutaj np. o Acerze E1-572(G) z Core i3. Ma on całkiem niezłe parametry - od 4 do 8 GB RAM-u, dysk twardy o pojemności od 500 do 1000 GB i kartę graficzną Radeon HD 8670M. Wadą jest brak systemu operacyjnego w wielu wariantach tego modelu.
W podobnym przedziale cenowym kupimy także MSI CX61 (bez systemu), a za kilkaset złotych więcej Della Vostro 5470 czy HP ProBooka 430 z Core i3 (ten ostatni już z Windowsem 8).
Za komputer z procesorem Core i5 przyjdzie nam zapłacić co najmniej 2500 zł. W tej kategorii wart polecenia jest Acer V5-573G czy Toshiba Satellite M50. Ten ostatni ma aż 16 GB RAM-u, 500-gigabajtowy dysk i kartę graficzną GeForce GT 740M. W cenie 2800 zł dostaniemy też fabrycznie instalowanego Windowsa 8.
W kategorii powyżej 3000 zł warto zwrócić uwagę na Asusa X750JB. Pod maską znajdziemy jeden z najmocniejszych Haswelli - Core i7-4700HQ. Do tego dochodzi 8 GB RAM-u i terabajtowy dysk. Sprzęt ten jednak nie jest dla każdego - ma aż 17-calowy ekran i ponad 3,5 cm grubości.
Acer V5-573G również występuje w wersji z Core i7. Konkretnie znajdziemy tu model 4500U (najsłabszy w swojej kategorii). Za 3300 zł dostaniemy wersję bez systemu. Wariant z Windowsem 8 jest o 300 zł droższy. W kategorii ok. 4000 zł ciekawe modele to MSI GE60 z Core i7-4700MQ czy Asus X750JB z dyskiem SSD.
Czy kupować już teraz?
Prezentowana wyżej oferta jest niestety tylko na pierwszy rzut oka bogata. Problem np. stanowi zakup ultrabooka Asus z procesorem Haswell. Producenci dopiero wprowadzają na polski rynek Haswelle, stopniowo odświeżają dotychczasowe linie i nie każdy znajdzie urządzenie idealnie dopasowane do swoich potrzeb.
Dlatego nie warto rzucać się już teraz na sklepowe półki. Najlepiej poczekać miesiąc, a może i dwa. Przed świętami Bożego Narodzenia tradycyjne pojawi się mnóstwo nowości. Początkowo będą one dość drogie, ale od stycznia ceny zaczną spadać. Wtedy można ponownie poszukać czegoś dla siebie.
Dla fanów Apple'a
Kilka tygodni temu firma Apple odświeżyła swoją linię laptopów MacBook Air. Pod maską znalazły się najnowsze procesory Haswell. Urządzenia te są już dostępne w sklepach komputerowych nad Wisłą. Ceny zaczynają się od 4000 zł za model z czipem i5-4250U, 4 gigabajtami RAM-u oraz dyskiem SSD 128 GB.
Za większy dysk (256 GB) przyjdzie nam zapłacić nieco ponad 4500 zł, a za najtańszy wariant z procesorem Core i7 (w tym przypadku jest to model 4650U) 5000 zł. Ceny nowych MacBooków Air kończą się na pułapie 6500-7500 zł. Za tę cenę dostajemy 8 GB RAM-u, 256-512 GB SSD i wspominany wyżej czip Core i7.
Nie tylko Haswell
Sporo zainteresowania wzbudziła w ostatnim czasie inna nowość Intela - mowa tutaj o 4-rdzeniowych procesorach Intel Atom (Baytrail), które dawniej były używane głównie w netbookach. Flagowym produktem z nowym czipem jest tablet Asus Transformer T100. Jest on sprzedawany razem z dopinaną klawiaturą.
Dostępne w Polsce urządzenie ma 32 GB wbudowanej pamięci. Za pomocą czytnika kart można powiększyć tę przestrzeń o kolejne 32 czy 64 GB. Niebawem ma pojawić się także model z wbudowanym w klawiaturę dyskiem twardym o pojemności 500 GB. Rozwiąże to problem przechowywania filmów czy muzyki.
Najciekawsze jest jednak to, że T100 ma standardowego Windowsa 8, a nie przeznaczoną na urządzenia mobilne wersję RT. Oznacza to, że w tablecie możemy korzystać z tych samych programów, co na zwykłym laptopie. Nie jesteśmy ograniczeni do aplikacji mobilnych.
Do tego dochodzi ponad 10 godzin pracy na baterii, ekran IPS (którego rozdzielczość to jednak tylko 1366x768) i wydajność porównywalna z ultrabookami 1. generacji. Wszystko to kosztuje 1500 zł, co nie wydaje się być wygórowaną kwotą.