Google na konferencji Google I/O zaprezentował nowy wygląd swojego serwisu społecznościowego Google+. Każdy, kto posiada konto w G+, może już teraz udać się do swojego profilu i sprawdzić co uległo zmianie.
Zmian jest dość sporo, w zasadzie możemy nawet mówić o kompletnym przerobieniu serwisu Google+. Motywem przewodnim, który przyświecał wszystkim pomysłom finalnie wprowadzonym była idea “Design & Depth”, czyli Design i Głębia. Jedną z rzeczy, na którą pomysłodawcy narzekali, był “płaski” i statyczny strumień wszystkich wiadomości.
Strumień postów poszedł na pierwszym ogień i uległ masywnym zmianom we wszystkich urządzeniach obsługujących G+. Przede wszystkim mamy teraz do czynienia z wielokolumnowym designem, a każdy post jest wyświetlany na podłużnej karcie lub, jak kto woli, kafelku. Posty publikowane przez znajomych mogą się także rozszerzać na więcej kolumn, więc jeśli korzystamy z trzech kolumn to udostępnione zdjęcie może przyjąć szerokość dwóch z nich.
Jedną z większych rewolucji jest interaktywność wpisów. Karty z wpisami możemy obracać, aby znaleźć więcej informacji o danym temacie. Jeżeli nasz znajomy opublikował post na temat ulubionego zespołu muzycznego to możemy odwrócić kafelek i w jego miejscu wyświetlić więcej informacji na temat danego artysty. W jaki sposób to działa? Otóż Google analizuje wszystkie wpisy i na podstawie zebranych informacji nadaje im tagi, czyli etykiety. Gdy odwrócimy kartę z postem, Google wyszuka informacji na podstawie tych tagów. Tagi są przypisywane także zdjęciom. Jeśli ktoś ze znajomych wrzuci swoje zdjęcie na tle Wieży Eiffela, to Google użyje algorytmu skanowania zdjęć, wykryje charakterystyczną budowlę, a następnie po odwróceniu karty wyświetli inne zdjęcie z danego miejsca.
Poza interaktywnymi kartami postów, Google zmodyfikował Hangouty. Są one teraz osobną aplikacją, również na smartfony, dzięki której możemy prowadzić konwersacje ze znajomymi na wielu płaszczyznach. Możemy dzielić się zdjęciami oraz pisać ze sobą, a także prowadzić (za darmo) grupowe rozmowy wideo. Są to swego rodzaju prywatne pokoje, do których zawsze możemy powrócić i kontyunować spędzanie czasu ze znajomymi od momentu, w którym skończyliśmy poprzednio.
Ostatnia rzecz dotycząca Google+ to prywatna ciemnia do edycji zdjęć. Google stwierdził, że korzystanie z zewnętrznych aplikacji utrudnia pracę ze zdjęciami i sprawia, że nie każdy może cieszyć się fotografiami rodem z żurnali. Jako że w ofercie Google mamy do dyspozycji 15GB przestrzeni dyskowej to firma postanowiła przenieść edycję zdjęć do chmury. Możemy edytować swoje zdjęcia, korzystać z opcji “Auto Awesome”, która automatycznie poprawi nasze fotografie, nadawać efekty HDR i kolorystyczne, usuwać czerwone oczy oraz szum ze zdjęć czy też wygładzać skórę.
Zmiany sprawiają, że Google+ wydaje się być atrakcyjniejszy, ale czy wystarczą do spopularyzowania serwisu? G+ teoretycznie jest na drugim miejscu w rankingu popularności serwisów społecznościowych, ale lwia część użytkowników nigdy nawet na portal nie zajrzała - posiadają konta, gdyż korzystają z YouTube’a i GMaila. Osobiście mam wrażenie, że z Google+ powoli się robi pustynia, a firma z Mountain View szuka sposobów na to, by odebrać Facebookowi użytkowników i przeciągnąć ich do siebie.