Pamięci RAM w ostatnich latach mocno potaniały. Kość 1 GB można kupić już za 40 zł, 4 GB kosztuje ok. 100 zł. Oczywiście to nadal więcej (w przeliczeniu na GB) niż w przypadku dysków twardych czy nawet SSD. Ale w epoce chmury duża pojemność w końcu nie jest nam potrzebna.
Dlaczego więc nie ma w powszechnej sprzedaży komputerów, które korzystałyby wyłącznie z RAM-u? Tego rodzaju pamięć jest jeszcze szybsza od SSD-ków. Korzystanie z niej sprawiłoby, że system operacyjny i programy uruchamiałyby się w ułamku sekundy.
Najpierw warto dokładniej przyjrzeć się jeszcze raz cenie kości RAM. Różni się ona w zależności od kraju i zamożności jego mieszkańców. Obywatel USA zapłaci za 4 GB tego rodzaju markowej pamięci ok. 25 dolarów (ok. 75 zł). Stanowi to ok. 0,2% średniej wypłaty w Stanach.
W Polsce 100 zł to z kolei 3-4% średniej pensji. W praktyce więc nasza siła nabywcza w tym zakresie jest kilkadziesiąt razy mniejsza niż w USA. Jeśli ktoś mógłby sobie pozwolić na komputery wyposażone jedynie w RAM, to tylko mieszkańcy najbogatszych krajów na świecie.
Drugim problemem związanym z RAM-em jest konieczność utrzymywania stałego zasilania w celu zachowania zapisanych w pamięci danych. W praktyce pecet musiałby być więc cały czas uruchomiony, co na pewno negatywnie odbiłoby się na naszych rachunkach za prąd.
Zużycie prądu generowane przez RAM nie jest co prawda duże - to ok. 2-3 waty na jedną kość DIMM. Chcąc jednak uzyskać np. 64 GB (rozmiar mniejszych dysków SSD, wystarczający dla miłośników chmury), musielibyśmy zainstalować 16 kości po 4 GB, co dałoby pobór na poziomie 32-48 watów.
Jeśli do tego doliczymy inne podzespoły komputera, które musiałyby pracować (bez dysku twardego niemożliwa byłaby hibernacja peceta), otrzymujemy pobór rzędu 100-150 watów w laptopie i 250-300 watów w desktopie. Kosztuje nas to 50-150 zł miesięcznie.
Problemem jest też kwestia montażu. Płyta główna nie jest z gumy, a płytki PCB na których bazuje RAM nie zostały zmniejszone od lat. Trzeba by więc stworzyć zupełnie nowy standard płyt głównych z dużą liczbą slotów na RAM - raczej nie mieściłyby się one do tak modnych dziś laptopów.
Oczywiście nie oznacza to, że komputery bazujące na RAM-ie nie są w ogóle wykorzystywane. Używa się ich w dużych firmach i centrach danych, ale powoli wychodzą z użycia. Niezbędną wydajność zapewniają po prostu od niedawna (szybko taniejące) dyski SSD.